Kupiłem drona przed 2021… Co ja mam teraz z nim zrobić?
Departament Bezzałogowych Statków Powietrznych Urzędu Lotnictwa Cywilnego stworzył krótki tekst, dotyczący przepisów przejściowych i wejścia w życie przepisów UE dla Bezzałogowych Statków Powietrznych. Przedstawia z nim w przystępny sposób co się zmieni od nowego roku.
W telegraficznym skrócie:
Materiał dotyczy przepisów, które zaczną obowiązywać w dniu 31 grudnia 2020 r.
Materiał zawiera tabelę z podziałem na wagę drona, przepisy przejściowe i przepisy od 1 stycznia 2023.
Warunki, na których drony bez klasy zgodnej z normami UE i których nie skonstruowano do użytku prywatnego, mogą być eksploatowane, jeżeli wprowadzono je do obrotu przed dniem 1 stycznia 2023 r.
Warunki, na których drony, które nie posiadają klasy zgodnej z normami UE, mogą być użytkowane do dnia 31 grudnia 2022.
Możliwość latania w kategorii „szczególnej”, w ramach klubu lub stowarzyszenia modelarskiego.
Nadchodzące przepisy wprowadzą wymogi potwierdzania zgodności z odpowiednimi normami. np. normy hałasowej. Wymagane wyposażenie i osiągi drona będą uzależnione od nadanej mu klasy.
Umożliwiona zostanie konwersja dronów wprowadzonych już do obrotu na drony oznaczone klasami.
To producent wdraża środki zapewniające, że proces konwersji drona zapewni zgodność drona z przepisami.
Wyróżnia sie dwie możliwości konwersji: modernizację przez producenta oraz aktualizację przez użytkownika końcowego pod pełną kontrolą producenta.
Firma DJI od lat dzieli i rządzi na rynku dronów. Jedyny segment branży dronowej, w którym dotąd moloch z Shenzhen nie potrafił odnieść sukcesu, to drony wyścigowe. Bo przecież system napędowy Snail trudno nazwać sukcesem. To się może zmienić w najbliższym czasie. Do sieci wyciekły zdjęcia drona wyścigowego o prawdopodobnej nazwie DJI FPV Drone.
System transmisji i aparatura sterująca
Analizując zdjęcia jakie pojawiły się w sieci, można dojść do paru konkluzji. Po pierwsze, DJI FPV Drone będzie najprawdopodobniej kompatybilny z goglami DJI Digital FPV System. To z kolei gwarancja długiego zasięgu, opóźnienia transmisji obrazu również powinny być akceptowalne, pomimo tego że jest to system cyfrowy. Pod grafiką gogli widnieje zdjęcie aparatury sterującej, przypominającej bardziej pad od konsoli niż cegły pokroju Futaby, czy innego FlySky-a. Może to dawać nadzieję na dobrą ergonomię.
Budowa DJI FPV Drone
Najważniejszym elementem zestawu widniejącego na pudełku jest natomiast sam dron. Budowie wyścigówki daleko do „składaków”. Grube, masywne ramiona diametralnie się różnią od płytek węglowych z regulatorami przymocowanymi na rurki termokurczliwe. Z jednej strony może to być zaleta, ale trzeba pamiętać, o najważniejszej rzeczy jeśli chodzi o wyścigówki – będą się rozbijać. A najbardziej podatnymi na zniszczenie są właśnie ramiona. Dlatego operatorzy wymagają od dronów wyścigowych łatwości i szybkości wymiany podzespołów. Teoretycznie na zdjęciach widoczne są zewnętrzne śruby, które mogą pomagać w szybkiej zmianie ramienia, ale czy tak będzie naprawdę, dowiemy się pewnie dopiero po premierze. Pytanie również czy silniki będą zintegrowane z ramionami, czy będzie je można wymienić niezależnie.
Patrząc na całą obudowę, trzeba też zdać sobie sprawę z innej rzeczy – nie ma mowy, że dron będzie lżejszy, niż 250 gramów. To z kolei może stanowić potencjalne problemy prawne, jeśli chodzi o latanie w niektórych miejscach.
Sama konstrukcja jest bardzo ciekawa. Dron opiera się na dwóch przednich nóżkach i gnieździe baterii z tyłu. Silniki są wyraźnie pochylone do przodu, co zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że wyścigówki przemieszczają się, lecąc pod znacznym kątem nachylenia. Wydaje się, że silniki przednie są bardziej pochylone, niż silniki z tyłu, ale może to być złudzenie optyczne. Dobrze widoczny jest natomiast system chłodzenia, na który składa się solidny wlot powietrza z przodu, radiator z tyłu oraz wentylator, widoczny pod prześwitującą obudową. To dobrze, bo temperatury sprzętu z pewnością nie będą niskie.
Kamera i system pozycjonowania
Kolejnym ciekawym elementem układanki jest przód wyścigówki. Na pierwszy plan wychodzi kamera, obok której widoczny jest silnik do stabilizacji obrazu w osi Tilt. Z jednej strony to może być dobre rozwiązanie, z drugiej jest obawa, że gimbal i kamera będą zbyt podatne na uderzenia. Zwłaszcza, że wydaje się, że kamera jest dość mocno wysunięta do przodu, czyli potencjalnie może być pierwszym elementem, którym dron uderzy w przeszkodę.
Pod kamerą widoczne są natomiast dwa „oczka”, które najpewniej odpowiadają za pozycjonowanie optyczne. Biorąc pod uwagę fakt, że dron podczas lotu będzie mocno pochylony, czujniki te powinny odpowiadać za utrzymanie bezpiecznej odległości od ziemi.
Podsumowanie
Podsumowując, trudno w tej chwili wyrokować czy nowy dron DJI będzie sukcesem, czy też okaże się klapą. Jednak, pomimo pewnych sygnałów alarmowych i masy znaków zapytania, można na nowy sprzęt chińskiego producenta patrzeć z pewną dozą optymizmu. DJI przyzwyczaiło nas w końcu do wydawania produktów dobrej jakości, a ich decyzje projektowe z reguły okazywały się trafione. Pozostaje tylko kwestia ceny. Patrząc na koszt zakupu kompletnego systemu Digital FPV System, czyli ponad 4000 zł, można mieć zasadne obawy. W końcu sensowne wyścigówki, zbudowane na podzespołach z chińskich serwisów, z aparaturą i goglami to wydatek rzędu 2500 – 3000 złotych. Ale cenę poznamy najpewniej dopiero przy okazji premiery.
Aktualizacja [09.12.2020]
Do sieci wyciekło również zdjęcie tabliczki znamionowej. Potwierdziła ona nazwę, ale nie tylko. Dowiedzieliśmy się też, że DJI FPV Drone będzie zasilany akumulatorem 6S (!) o pojemności 2000 mAh.
„Zenmuse XT od DJI to kamera termowizyjna marki FLIR z gimbalem, dedykowana do dronów Inspire 1 / Matrice 100 / Matrice 200 (wymagany adapter) / Matrice 600 (wymagane dodatkowe mocowanie) firmy DJI. Kamera generuje wysokiej czułości (50mK) obraz w podczerwieni o rozdzielczości 336 x 256. Gimbal zapewnia stabilność obrazu i możliwość manipulowania kamerą, z płynnym obrotem o 360 stopni włącznie.”
„Zenmuse XT może być kontrolowany w pełni w poziomu aplikacji DJI GO, która zapewnia również transmisję obrazu na żywo. Dostępne funkcje to m.in.:
Przyznaję, że tytuł artykułu brzmi jak tania zagrywka rodem z brukowców, ale przy okazji premiery nowego drona DJI naszła mnie pewna refleksja. DJI Mini 2 wygląda identycznie jak swój poprzednik – Mavic Mini, co się więc zmieniło? Jeszcze pięć lat temu nikomu nie śniło się, że niewielki dron hobbystyczny za ok. 2000 zł (określenie „zabawka” też by tu pasowało) będzie w stanie polecieć na 6 kilometrów, latać pół godziny na baterii, czy robić filmy w 4K. A jednak. Pokazuje to jak galopuje branża dronowa, pomimo tego że to wyścig tylko jednego zawodnika, którym jest moloch z Shenzhen. Nieprzekonanym proponuję cofnąć się myślami o te kilka lat wstecz.
Prehistoria
10 lat temu na półki sklepowe trafił AR.Drone – pierwszy pudełkowy, komercyjny dron. Spora zabawka opleciona styropianowymi osłonami śmigieł kusiła chwytliwymi hasłami. Śledzenie obiektów, czy gry w rzeczywistości rozszerzonej, to było na tamte czasy coś wielkiego. W zasadzie AR to nadal rzadko spotykana funkcjonalność. Szybko powstała wersja 2.0, o poprawionych parametrach i paru dodatkowych funkcjach. Problem w tym, że lot był katorgą. Pomimo zastosowania barometru, akcelerometru, czy magnetometru, dronami Parrota rzucało na wszystkie strony. Jeszcze gorzej było przy podmuchach wiatru – masywne styropianowe osłony nie pomagały w stabilizacji. Wiele do życzenia pozostawiała też kamera – w wersji 2.0 to było „całe” 720p. Słaba rozdzielczość szła w parze z brakiem stabilizacji mechanicznej. Już lepiej było przymocować kamerę GoPro do latawca, co zresztą wiele osób robiło. Cena? 1200 zł. Dziś za podobne parametry płaci się stówkę w markecie.
Era Phantomów
W 2013 roku pojawił się DJI Phantom, a kamera GoPro w końcu uwolniła się od latawców. Nadal brakowało gimbala, więc materiał był mocno roztrzęsiony, ale parametry lotne były, jak na tamte czasy, wyjątkowo solidne. Był to piewszy dron, którym nawet osoby nie będące modelarzami mogły latać z względną przyjemnością. Korzystając z okazji pochwalę się, że nasz firmowy Phantom 1.1.1 nigdy nie miał crasha i czeka grzecznie w walizce na uzyskanie statusu białego kruka. Stan Igła!
Na koleją rewolucję trzeba było czekać do pojawienia się Phantoma 3. DJI ostatecznie zakończyło przelotny romans z firmą GoPro i zaczęło produkować drony z własnymi kamerami na 3-osiowych gimbalach. Wraz z premierą Phantoma 3 Advanced i Professional, drony przestały być tylko nowinką techniczną – zdjęcia i filmy wykonane z ich pomocą w końcu prezentowały sensowny poziom i nie było wstydu, żeby się takim materiałem pochwalić. Istniały już wtedy profesjonalne drony do filmowania, jak chociażby sprzęt firmy Freefly, ale żaden nie był tak przystępny w obsłudze. No i nie trzeba było wydawać dziesiątek tysięcy złotych.
Mavic = mobilność
Kolejnym kamieniem milowym był pierwszy DJI Mavic. Solidna kamera na 3-osiowym gimbalu, zamontowana na dronie ze składanymi ramionami, mieszczącemu się w (dużej) kieszeni. Teoretycznie takiego drona można było zabrać wszędzie. Największym problemem tego modelu był jednak gimbal – bardzo awaryjny i podatny na uszkodzenia. Cena też nie zachęcała – ok. 4000 zł za wersję z aparaturą sterującą. Można było też sterować smartfonem, ale nie oszukujmy się – to droga przez mękę.
I tu wracamy do DJI Mini 2. Niby kolejny Mavic, niby wygląda tak samo jak poprzednik. Ale jeśli spojrzeć na to tak, że jeszcze pięć lat temu za podobne parametry trzeba by było wydać przynajmniej 10 razy tyle, zasadność nowego drona DJI zaczyna mieć sens. Zwłaszcza, że urządzeniom o takim zasięgu, podobnym czasie lotu i z sensownymi kamerami daleko było wtedy do kompaktowości. Na takie parametry pozwalały tylko „żyrandole” metrowej rozpiętości, chowane do ciężkich walizek, często nie mieszczących się w drzwiach. Konfiguracja takiego sprzętu potrafiła wynieść nawet tydzień, a samo przygotowanie platformy to lotu trwało nawet kilkanaście minut. Warto spojrzeć na DJI Mini 2 mając to na uwadze. Teraz wyciągamy Mavica z kieszeni lub torebki, uruchamiamy go w parę sekund, ulatniamy z ręki i po minucie mamy zdjęcie, albo film dobrej jakości. I robimy to paroma kliknięciami.
To pokazuje jak olbrzymi skok technologiczny odbywa się na naszych oczach. A wszystko za sprawą firmy DJI, która paradoksalnie jest często posądzana o wydawanie sprzętu nie wnoszącego wiele nowości względem poprzednich modeli. Chińskiego producenta można nie lubić, ale trzeba przyznać, że zna się na biznesie. Każdy kolejny dron to bardziej ewolucja, niż rewolucja, lecz kiedy pojawia się nowy sprzęt, nawet sceptycy potrafią docenić szybkość postępu branży dronowej.
Dron zakupiony w grudniu 2016 na potrzeby realizacji filmowych. Użyty jedynie dwukrotnie, stan idealny. Wszystkie elementy i podzespoły w 100% sprawne i kompletne. Oprogramowanie zaktualizowane do najnowszej wersji. Na życzenie możliwość udostępnienia logów (nalot, czas i warunki pracy). Możliwość obejrzenia i sprawdzenia drona w Zielonej Górze. W momencie kupna cena zestawu wynosiła 28 590 zł.
Zainteresowanych prosimy o kontakt: 603 485 749, kontakt@livetoshow.tv
Dwa tygodnie temu dostaliśmy DJI Matrice 300 na dwa dni na testy. To stanowczo zbyt mało czasu, aby dowiedzieć się o tym sprzęcie tyle, ile byśmy chcieli wiedzieć. Trochę się jednak wyklarowało.
Udało się nam zgrać w czasie z Instytutem Rolnictwa Precyzyjnego, z którym odbyliśmy loty testowe. Zawitała do nas również firma SoftBlue, która wymierzyła nowego Matrice’a pod swoje czujniki do badania jakości powietrza.
DJI Matrice 300 podczas obmiarów mocowania sensora antysmogowego firmy SoftBlue
Test DJI Matrice 300 – nowego quadrocoptera z segmentu DJI Enterprise
Jakość wykonania
Jeśli chodzi o standard wykonania, jest bez zarzutu, ale do tego DJI już zdążyło przyzwyczaić. Walizka transportowa jest tym razem bardziej przemyślana. W Matrice serii 200 były problemy z włożeniem anten RTK bez poniszczenia pianki EPP. Tutaj wszystko jest spasowane jak należy, a drona wyciągamy z walizki za uprzednio zamontowane podwozie – to bardzo dobre rozwiązanie. M300 jest wyraźnie większy od poprzednika, ale nadal jest równie praktyczny w transporcie. Czasy, kiedy trzeba było mierzyć otwór drzwiowy, żeby sprawdzić czy walizka od Matrice 600 przez nie przejdzie, już ewidentnie minęły. DJI rozwiązało problem związany z ryzykiem wysunięcia się akumulatora w banalny, a przy tym genialny sposób. Po wsunięciu baterii przekręcamy o 90° blokadę, zabezpieczającą oba akumulatory w portach. Wizualnie zastanawiający jest wskaźnik odporności na wodę i pył IP45, biorąc pod uwagę fakt, że na górze obudowy znajduje się duży wywietrznik z wentylatorem.
Sensory i software
Razem z dronem przyjechała do nas kamera Zenmuse H20T, czyli urządzenie składające się z sensora termowizyjnego, kamery z zoomem, kamery z obiektywem szerokokątnym i dalmierza. I tu zaczęło się robić ciekawie. Wystarczyło zaznaczyć obiekt oddalony o kilkaset metrów, żeby się przekonać, że jeśli chodzi o algorytmy śledzenia, DJI nie próżnowało. Kamera z zoomem automatycznie dostosowywała przybliżenie do oddalającego się obiektu. Funkcja Smart Track radzi sobie ze śledzeniem, nawet jeśli obiekt na chwilę zniknie z pola widzenia. Jeśli chodzi o stabilizację to również jest lepiej w porównaniu np. z Zenmuse Z30 – wyraźne jello pojawiło się dopiero na przybliżeniu z zoomem cyfrowym.
Jeżeli chodzi o termowizję, początkowo zdziwił nas brak funkcji MSX, czyli nakładania obrazu z sensora RGB na obraz termowizyjny. Tajemnica się rozwiązała gdy okazało się, że tym razem termowizja nie jest sygnowana przez firmę FLIR, a funkcja MSX jest dedykowana tylko dla sensorów tego producenta. Mimo to, obraz jest wyraźny, a obiekty o wyszukiwanych temperaturach są rozpoznawalne ze 100 i więcej metrów.
Pozostając w kwestiach software’owych, świetnie prezentują się wskaźniki i informacje o locie w aplikacji. Początkowo byliśmy sceptyczni, czy takie informacje jak np. wirtualny horyzont są w ogóle potrzebne, ale trzeba przyznać, że wszystko jest bardzo czytelne i może się przydać w wielu nietypowych sytuacjach.
Lot
Jeśli chodzi o sam lot – stabilizacja jest obłędna. Lataliśmy w dość wietrzny dzień, a Matrice 300 w zawisie stał jak wbity. Porównaliśmy stabilizację zawisu z naszym M210 RTK, czyli dotychczasowym wyznacznikiem stabilizacji lotu. Trzysetka wypadła w tym porównaniu lepiej. Jedyny zgrzyt pojawił się w trakcie gwałtownego manewru lotu tyłem ze zmianą kierunku lotu o 180°. M300 zaczynał szarpać, jakby uruchamiały się procedury bezpieczeństwa, alarmujące o zbytnim pochyleniu drona. Jesteśmy jednak pewni, że to kwestia ustawienia, do którego nie zdążyliśmy dotrzeć podczas testów lub drobny błąd software’owy, który zostanie szybko skorygowany aktualizacją.
Zauważyliśmy też, że podczas lotu z dużą prędkością śmigła pojawiały się w kadrze. I to nie w kadrze kamery FPV, co by było zrozumiałe, ale w podglądzie z H20T. To zasługa wirników skierowanych ku dołowi. Ta informacja nie zmartwiła nas jednak, bo Matrice 300 nie jest sprzętem do filmowania, a chyba nikt nie wykonuje prac inspekcyjnych latając z prędkością powyżej 40 km/h. Trzeba też zauważyć, że kamera była podwieszona od dołu, a istnieje jeszcze mocowanie górne.
Czas lotu i zasięg
Czas lotu podawany przez producenta nie jest specjalnie wyolbrzymiony. Matrice 300 z podwieszonym Zenmuse H20T latał ok. 40 minut, co jest bardzo dobrym wynikiem. Co do zasięgu – odlecieliśmy M300 na ok. 2 kilometry i nie zauważyliśmy żadnych zakłóceń. Zdajemy sobie sprawę, że to znacznie bliżej niż maksymalne 8 km podawane przez producenta, ale niestety zabrakło czasu na test odległości. Z kronikarskiego obowiązku trzeba też wspomnieć, że podczas jednego przelotu dron zaczął gubić sygnał po ok. kilometrze. Wskazywało to na ewidentne zakłócenia w miejscu, w którym lataliśmy. Nie należy jednak nadinterpretować tego przypadku, bo nie jest powiedziane, że inny dron poradziłby sobie lepiej. Sytuacja była jednorazowa i w tym momencie niemożliwa jest jej pełna ocena.
Ładowanie
Warto też wspomnieć o ładowarce, tym razem w formie solidnej walizki transportowej. Akumulatory TB60ładowały się od stanu naładowania 20% do 100% w ciągu ok. 45 minut. Walizka od strony konstrukcyjnej jest dużo lepiej pomyślana niż np. DJI Aeroscope, gdzie można było przypadkowo wyłamać port USB podczas zamykania. Kable są tutaj lepiej przemyślane, a sama walizka ma plastikową blokadę, chroniącą przez przypadkowym zamknięciem.
Podsumowanie testów Matrice 300
Podsumowując, DJI Matrice 300 jest z pewnością godny uwagi, choć nie jest sprzętem idealnym i parę drobiazgów można jeszcze poprawić. To aktualnie najbardziej zaawansowany technologicznie dron z segmentu Enterprise, przynajmniej jeśli chodzi o urządzenia gotowe do lotu. Na pierwszy rzut oka DJI naprawiło wiele bolączek, trapiących poprzednie modele serii Matrice. Jeśli zaś chodzi o wady, to poza spostrzeżeniami z testów, warto zwrócić uwagę na specyfikę urządzenia i możliwe problemy wieku dziecięcego. Przykładowo, operatorzy wykonujący zlecenia w branży geodezyjnej muszą się uzbroić w cierpliwość, ponieważ DJI nie zapowiedziało jeszcze żadnego sensora z wystarczająco dużą matrycą, spełniającą wymagania dotyczące ortofotomap.*
Zdajemy sobie sprawę, że to niewiele informacji, niestety czas nie pozwolił na szersze testy. Teraz czekamy na własny egzemplarz, aby poznać ten model w pełni. Korzystając z okazji, chcemy podziękować za udostępnienie platformy testowej dystrybutorowi – firmie InnPro.
* [Aktualizacja] Na sensor, o którym wspominaliśmy nie trzeba było długo czekać. Mowa o Zenmuse P1 – kamerze, która, przynajmniej na papierze, bije na głowę dotychczasowy najsensowniejszy wybór dla geodetów, czyli Phantoma 4 RTK. Tego samego dnia co P1, swoją premierę miał sensor LIDAR Zenmuse L1.
Od wielu lat sprzedajemy drony zarówno amatorskie jak i profesjonalne. W ostatnich latach oferta poszerzyła się o produkty pochodne wspomagające prace zarówno fotografów jak i operatorów kamer, zarówno naziemnych jak i podpiętych do dronów. Zwiększyło się również zapotrzebowanie na drony wykorzystywane do różnego rodzaju inspekcji technicznych, jak również do celów zastosowań geodezyjnych.
Staramy się zawsze wychodzić
naprzeciw potrzebom naszych klientów zdając sobie sprawę z tego,
że wejście w świat dronów jest czasami związane ze znacznymi
kosztami. Zakupowi pierwszego drona towarzyszą zwykle duże emocje i
konieczność legalizacji latania poprzez ukończenie kursu operatora
drona, a następnie zdania państwowego egzaminu i uzyskania
Świadectwa Kwalifikacji VLOS lub BVLOS. Staramy się, aby wejście w
„lotnictwo dronowe” otwierało nowy etap w życiu naszych
klientów.
Kilka lat temu przyjechali do nas nowi klienci, małżeństwo artystów fotografików z Torunia, Marka i Jadwigi Czarneckich. Mieli dużo planów fotograficznych i do zakupu wybrali drona DJI Inspire 2. Ukierunkowaliśmy ich na kursy i egzaminy VLOS.
Po
jakimś czasie otrzymaliśmy informacje o pomyślnym zdaniu przez
Marka egzaminu VLOS i rozpoczęcia latania „na legalu”. Co jakiś
czas przyjeżdżali do firmy, pokazywali co robią dronem, pytali się
o nowości i uzupełniali akumulatory, które są sporą inwestycją,
ale poszerzają zakres i możliwości wykonywania zdjęć i filmów.
W 2018 roku zostaliśmy
zaproszeni na wernisaż wystawy „Kształt wody”, który miał
miejsce w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu. Olbrzymie
wydruki o dwumetrowej
podstawie
zrobiły na nas olbrzymie wrażenie.
Okazało się,
że wykonane są w technologii Digigraphie firmy Epson z gwarancją
niezmienności koloru minimum 70 lat.
Później oglądaliśmy
kolejne ich projekty dronowe, w tym projekt „Miasta Kujaw i
Pomorza” w pionowych panoramach wykonanych z drona. Wydają kolejne
albumy, a albumy zdobywają nagrody na konkursach wydawnictw
książkowych.
Kilka razy uczestniczyliśmy w sesjach fotograficznych będących kontynuacją ich projektu „Nasz Bezpieczny Świat”. Nocne zdjęcia z drona i z ziemi, z wykorzystaniemmocnego oświetlenia LED podczepionego pod drona wyzwoliły nowe możliwości fotograficzne u Marka.
Odwiedzaliśmy ich w studio i pracownię, gdzie oglądaliśmy wspaniałe wydruki fotografii, w tym również panoram, które są pasją Marka i Jadwigi. Fotografie są dostępne w ich galerii autorskiejwww.fotogallery.eu, a projekty autorskie prezentują na stronie www.marekczarnecki.eu.
Sprzedając drony nowym
klientom nigdy nie wiemy czy jeszcze się z nimi spotkamy i jaką
rolę drony będą odgrywały w ich życiu. Czasami obserwując
sukcesy i pasję
klientów odczuwamy zadowolenie z pracy, w której oprócz prozy dnia
codziennego pomogliśmy realizować marzenia i wspomagać kreację.
Własna działalność
powoduje czasami spotkania z ciekawymi ludźmi.
W ostatnich latach temat badania jakości powietrza za pomocą dronów pojawia się coraz częściej. Zainteresowanie zagadnieniem wykazują zwłaszcza urzędy miast i gmin zmagających się z narastającym problemem smogu. Powstało już kilka systemów, które – z większym lub mniejszym powodzeniem – potrafią zbadać poziom zanieczyszczenia powietrza również za pomocą platformy lotniczej. Jednym z urządzeń do tego celu jest Airdron – system powstający w bydgoskiej firmie SoftBlue SA. Jako że czujniki antysmogowe są bardzo złożonymi urządzeniami, a ich odbiorcą docelowym są często jednostki publiczne, bardziej zainteresowane wynikami, niż technikaliami, postanowiliśmy zadać przedstawicielowi producenta kilka podstawowych pytań. Mamy nadzieję, że poniższe odpowiedzi na nasze pytania rozwieją niektóre wątpliwości.
Czym jest SoftBlue AirDron?
SoftBlue AirDron to profesjonalna głowica pomiarowa służąca do badania jakości powietrza. Dedykowana jest do zastosowania z bezzałogowymi statkami powietrznymi (dronami).
Czy SoftBlue AirDron wymaga drona do działania?
Głowica pomiarowa AirDron jest w pełni autonomiczna jeśli chodzi o dokonywanie, zapisywanie i przesyłanie wyników pomiaru jakości powietrza, posiada też własne źródło zasilania. W celu wykorzystania potencjału urządzenia, aby odróżnić go od stacjonarnych stacji monitoringu powietrza, zaprojektowaliśmy system AirDron, aby działał w zestawie z bezzałogowym statkiem powietrznym, ale sprawdzi się również zamontowany na samochodzie.
Czy można ufać wskazaniom czujnika?
Dokładamy wszelkich starań żeby zapewnić najwyższą jakość pomiaru. W głowicy pomiarowej instalujemy indywidualnie kalibrowane sensory renomowanych europejskich producentów, które przechodzą dodatkową kontrolę jakości u nas w laboratorium po zainstalowaniu w głowicy pomiarowej.
Jakie parametry można zmierzyć za pomocą sensora antysmogowego?
Głowica pomiarowa jest standardowo wyposażona w czujnik pyłu zawieszonego mierzący standardowe frakcje pyłu PM2.5 i PM10. Istnieje opcjonalna możliwość skalibrowania czujnika na niestandardowe frakcje na specjalne zamówienie. Klient indywidualnie dobiera zestaw czujników gazu wedle potrzeb, spośród listy wymienionych na stronie producenta.
Co wyróżnia czujnik antysmogowy SoftBlue AirDron na tle konkurencji?
Jako producent głowicy pomiarowej AirDron przykładamy dużą wagę do rzetelności dokonywanych pomiarów. Stosujemy indywidualnie kalibrowane czujniki, które przechodzą dodatkową wewnętrzną kontrolę jakości z wykorzystaniem pyłu wzorcowego i gazów wzorcowych. Wskazania czujników są ponadto kompensowane w zależności od warunków środowiskowych takich jak temperatura i wilgotność powietrza.
Z jakimi dronami czujnik SoftBlue AirDron jest kompatybilny? Jak wygląda montaż?
Jesteśmy w stanie przygotować montaż pod niemal dowolnego drona, który jest w stanie unieść masę min. 2 kg. Standardowe sposoby mocowania pozwalają na zamontowanie głowicy pod dronem z serii DJI Matrice 600, DJI S900, DJI S1000 oraz zbliżonych rozmiarów konstrukcje własne. Mamy za sobą również udaną adaptację specjalnej wersji głowicy do drona z serii DJI Matrice 200.
Czy głowica pomiarowa SoftBlue AirDron to urządzenie certyfikowane?
Tak, przez nasze Centrum Badawczo – Rozwojowe. Posiada również certyfikat kalibracji oraz deklaracje CE.
Nasz sklep zajmuje się sprzedażą dronów marki DJI od premiery quadrocoptera Phantom 1.1.1. Od wielu lat jesteśmy autoryzowanym sprzedawcą marki DJI. Jakiś czas temu producent wydzielił ze swojej oferty produkty z segmentu DJI Enterprise – drony przemysłowe, stworzone dla profesjonalistów z branży budowlanej, rolniczej czy energetycznej. Jest nam niezmiernie miło poinformować, że sklep Drony.net otrzymał oznaczenie DJI Enterprise Authorized Reseller, czyli autoryzowanego sprzedawcy segmentu DJI Enterprise. Oznacza to, że wszystkie urządzenia DJI Enterprise dostępne w naszym sklepie pochodzą z polskiej, oficjalnej dystrybucji.
DJI Matrice serii 200 z zamontowaną kamerą z 30-krotnym zoomem optycznym Zenmuse Z30 oraz kamerą termowizyjną Zenmuse XT2
Najnowszy dron przemysłowy, dający możliwość umieszczenia na nim 3 kamer jednocześnie. Kompatybilny między innymi z kamerami serii Zenmuse H20, a także Zenmuse L1 i Zenmuse P1.